Fotografowanie na kliszy ma w sobie coś magicznego. Nigdy nie wiadomo co wyjdzie 😀
Nigdy nie wiadomo czy w ogóle coś wyjdzie.
Zwłaszcza jeśli kombinuje się z multi-ekspozycją. I pracuje aparatem który – co by o nim nie mówić – do precyzyjnych się nie zalicza. Aparacie który ma jedną przysłonę, jeden czas (nie pytajcie jaki – sam nie wiem, jakiś tam ma 🙂 ) i dwie plastikowe soczewki
Dodajmy do tego „skanowanie” na własnoręcznie popełnionym „skanerze”,
otrzymamy:
Shooting on the film is something magical. You never know what will come out 😀
You never know whether something will come out at all.
Especially when you make experiments with multi-exposure. With the camera with precision not included. Camera that has one F-stop, one time (do not ask – I do not know what time, there is some 🙂 ) and two plastic lenses
Add to this the „scan” personally committed hand-made the „scanner”, and you’ll recieve:
Enjoy 🐱
Aż mnie kusi by następną razą film wywołać własnoręcznie – efekty mogą być jeszcze ciekawsze.
I’m tempted to develop the next film by myself – the effects can be even more interesting.
przypomina mi filmy szpiegowskie 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba