No i jakoś przetrwałem te tak zwane święta.
Pomogło to co zawsze – izolacja, wytrenowanie w unikach, słuchawki, ciemne szkła, unikanie sklepów i miasta o określonych porach. Nawet ciemne szkła się przydały. (W sumie kiedyś muszę opisać te moje patenty na przetrwanie w świecie NeuroTypoli)
Miałem nawet ambitny plan by wybrać się na Sylwestra – ale w tym wypadku los zadecydował za mnie 😦
Dostałem informację że czas na oddanie opracowanych danych obcięli mi o całe dwa miesiące 😦 – więc od trzech dni siedzę i pilnie piszę 😛 No nic to, bywa… Mam tylko cichą nadzieję że z kasą za moja pracę nie będzie żadnych problemów
bo i to się zdarzało 😕
W me(n)diach jak co rok „czarne scenariusze na nowy rok”.
Boicie się?
Ja się nie boję – jak człowiek przeżył kawał życia, ma już raczej bliżej niż dalej do końca (szczególnie ze w moim przypadku to w ogóle nie wiadomo), i nie ma dzieci – to niby czego ma się bać? Taki los ronina.
Niech się martwią ci co wychowują dzieci – a ja nie zamierzam
Na koniec jeszcze jedna sprawa: jeśli znacie jakieś organizacje, fundacje, whatever, do których zjeb taki jak ja (rasowy, udokumentowany znaczy się rodowodowy, z ustaloną grupą, bez wykształcenia artystycznego ale z udokumentowanym dorobkiem artystycznym) – mógł by się zgłosić.. starać.. o stypendium artystyczne… czy coś w tym rodzaju…
dajcie znać, OK? 🐱
W nowym roku życzę Wam wszystkim szczęścia, szczęścia i jeszcze dużo szczęścia 😀 Bo ma się szczęście, to wszystko inne szczęśliwie się znajdzie 😉
Tobie też dużo szczęścia. Jeszcze więcej niż w tamtym roku i żeby Cię nikt nie wkurzał. Trzymaj się. (Blokowisko podobne do mojego – naparzali do 4.00 – myślałam, że zdechnę, dobrze, że pies już dawno zdechł).
PolubieniePolubienie