*pstryk*
Nie lubię tak zwanych „świąt”. No nie lubię i tyle.
Z czym mi się kojarzy każdy taki okres?
Tłumy. TŁUMY!. Hałas, zamieszanie, narzucający się ankieterzy-ulotkarze-ludziki z promocjami… Korki… Wariaci drogowi.. Błyskające światełka… denerwujące muzyczki… „obowiązkowe” przemeblowanie sklepów i „obowiązkowe” przemeblowanie domu.
Komu przeszkadza to że rzeczy stoją na stałych miejscach? Po co je ciągle przestawiać?????
A ja lubię ciszę, spokój… ciszę.. No cóż zrobię.
Radzę sobie jak mogę: nastawiony kołnierz, ciemne okulary, słuchawki na uszach – nie, nie z muzyką. Słuchawki są po to by odcinać nadmiar dźwięków.
Poza tym – po prostu unikam wychodzenia z domu i pojawiania się w uczęszczanych punktach. To co mam do załatwienia – załatwię jak to zamieszanie się skończy.
A na razie – byle to przetrwać
No, może jak to zakupowe szaleństwo neurotypowych trochę przyhamuje – wybiorę się nocką ciemną pofotografować oświetlone dekoracje. Ale niczego nie obiecuję
*pstryk*
W poniedziałek zaliczyłem kolejną wizytę w urzędzie d.s. nie-mania roboty. Jak mus-to mus.
Oczywiście jak zwykle stara, stale ta sama rozmowa: „- no wie pan, jedyne oferty jakie w ogóle mamy to „praca na ochronie””.
No i znów nasuwa mi się pytanie: po co w ogóle taki urząd?
Po to by był i przejadał pieniądze?
Pewnych rzeczy to ja nigdy nie zrozumiem.
*pstryk*
Aspik ma to do siebie, że zauważa to czego neurotypole nie widzą.
Idę sobie dziś ulicą, patrzę i oczom swym nie wierzę:
Na starej robinii wyrosła piękna Tremella 😀
Pewnie nie wiecie co to Tremella, więc już tłumaczę:
Tremella (podejrzewam że w tym wypadku była to Tremella foliacea) to nadrzewny grzyb galaretkowaty.
To taka ciekawa grupa grzybów wyglądajacych jak by były zrobione z barwionej, prasowanej żelatyny.
Niektóre są bardzo ładne.
Miałem ze sobą aparat (bo jakże by inaczej) – niestety nie miałem żadnej lampy, a grzybol wyrósł sobie w takim cieniu, że na moim zdjęciu mało go widać. Dlatego – byście mogli zobaczyć dokładnie o co chodzi – załączam link do Wiki